Usztywnienie stanowisk, brak porozumienia i planowane kolejne spotkania - władze gminy Nowe Miasto Lubawskie po raz kolejny spotkały się z rodzicami dzieci ze szkół w Skarlinie, Radomnie i Gwiździnach. Tematem była oczywiście planowana reforma gminnej oświaty. W poniedziałek do Radomna przyjadą posłowie, by wspólnie z władzami gminy i przedstawicielami strony społecznej, wypracować wspólne stanowisko. Jak to się skończy?
Będzie referendum? Brak porozumienia ws. szkół w Skarlinie, Gwiździnach i Radomnie
To było kolejne z serii spotkań wójta i radnych z gminy Nowe Miasto Lubawskie z przedstawicielami szkół w Radomnie, Skarlinie i Gwiździnach. Przypomnijmy: władze gminy planują przekształcić te trzy placówki w szkoły społeczne lub filie szkół z oddziałami I-III z przedszkolami. Propozycja spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem rodziców i środowisk nauczycielskich. Końca sporu jednak nie widać, bo na środowym posiedzeniu Komisji Społecznej Rady Gminy, strony tylko usztywniły swoje stanowiska. Obecni na sali rodzice pojawili się z transparentami, na których umieszczono takie hasła jak "Dobra szkoła blisko domu", "Nasza szkoła to rodzina, niech nie niszczy jej ta gmina" czy też "Wiejska szkoła to też Polska".
"Tak jak było już nie będzie" i referendum
- Zdaje się, że w temacie finansowania zadań oświatowych w naszej gminie powiedziano już wszystko. Jest to kolejne z wielu spotkań, które od kilku tygodni odbywamy i dzisiejsze posiedzenie komisji zgodnie z ustaleniami miało być poświęcone przedstawieniem finansów dla stowarzyszeń i wysokości dotacji, które mogłyby być przekazane stowarzyszeniom na funkcjonowanie szkół - rozpoczął wójt Tomasz Waruszewski.
Włodarz gminy podkreślał, że nie ma dialogu ze strony nauczycieli tych trzech szkół, a obydwa warianty dotyczące przekształcenia szkół są negowane i nie ma ze strony protestujących pomysłu na rozwiązanie sytuacji.
- Forsuje się tezę, że "ma być tak jak było" - kontynuował Tomasz Waruszewski. - A tak jak było już nie będzie. Nie mamy 100 dzieci, które tylko w tym roku odeszły z naszych szkół z powodu reformy oświaty. To jest nowa okoliczność. I to co władze gminy chcą zrobić, to odpowiedzieć na tą sytuację, na tą nową sytuację, że mamy historycznie niską liczbę dzieci w szkołach, że gwałtownie wzrosły nam koszty w oświacie.
Dalej wójt stwierdził, że protestujący używają sformułowania "obrony szkół', a według władz szkół nie trzeba bronić, bo rozwiązanie, które gmina proponuje sprowadza się do tego, że szkoły będą funkcjonować według obecnych zasad, a dla rodziców nic się nie zmienia. Zarówno wójt, jak i radni, podczas dyskusji wielokrotnie podkreślali, że gwałtowny wzrost kosztów dla gminy nastąpił w obszarze wynagrodzeń i w tym obszarze gmina chce wprowadzić zmiany.
- Nauczyciele i część rodziców, która ulega tej narracji forsowanej przez "obrońców szkoły", bo taki komitet powstał jeden, chcą żebyśmy oszczędzali, ale nie w tym obszarze. A ten drugi obszar będzie kosztem dzieci. My tego nie chcemy, radni nie chcą tego robić i na to nie pozwolimy.
Według wójta społeczeństwo jest wprowadzane w błąd. Informuje się mieszkańców, że gmina chce zamknąć szkoły. Jednak, zarówno na komisji, jak i na poprzednich spotkaniach, władze gminy podkreślały, że nigdy do takiej sytuacji nie dopuszczą, a wspólnie z protestującymi mają wspólny cel - utrzymać wszystkie szkoły.
- Jeśli nie zrobimy nic, gmina w ciągu 2 lat utraci swoje zdolności inwestycyjne i grozi to bankructwem gminy - mówił włodarz gminy. - Zastanawiam się nad rozpisaniem referendum w tej gminie. Żeby zapytać mieszkańców, czy są za dalszym zwiększaniem nakładów na wynagrodzenia nauczycieli, jeśli będzie to skutkować utratą możliwości inwestycyjnych gminy, a na pewno znaczącą redukcją tych możliwości. My musimy wytłumaczyć naszemu społeczeństwu jakie będą skutki, jeśli nie przeprowadzimy żadnych zmian, musimy pokazać czego nie będzie, na co nie będzie nas stać. Już dzisiaj projekt budżetu nie przewiduje wielu oczekiwanych przez mieszkańców inwestycji i wiemy dobrze, ze mieszkańcy oczekują od nas dalszego inwestowania chociażby w sieć wodociągową. Kolejne miejscowości oczekują kanalizacji, chcą budowy dróg i wielu innych inwestycji.
Rosnące koszty
Dalej głos zabrała Anna Lenckowska, kierownik Referatu Oświaty, która przedstawiła aktualną sytuację w gminnej oświacie. Od 2016 roku wydatki na wynagrodzenia i pochodne wzrosły o prawie 1,5 mln złotych, a utrzymanie szkół o niecałe 120 tysięcy złotych. Ukazany został także wzrost wydatków oświatowych w każdej ze szkół.
Przyczyn tego stanu rzeczy należy wypatrywać w nie wystarczającej subwencji oświatowej przekazywanej gminom z budżetu państwa. Problem ten nie dotyczy tylko gminy Nowe Miasto, ale zdecydowanej większości gmin w Polsce. Mimo wielu apeli samorządowców, związków gmin i innych instytucji - rząd i ministerstwo edukacji nie reagują na problemy oświatowe samorządów. Gminy z roku na rok muszą dokładać do zadań oświatowych, często rezygnując z wielu inwestycji. Przed takim problemem stoi właśnie gmina Nowe Miasto, której władze już wcześniej zapowiedziały, że ze względu na rosnące koszty w oświacie, zrezygnuje z części inwestycji, ale też i wydarzeń kulturalnych, bo w 2020 roku nie odbędzie się np. Bratiańska Noc Kabaretowa, jedna z najbardziej znanych imprez w regionie.
Warto zaznaczyć, że wśród planowanych wydatków szkół w gminie Nowe Miasto w 2019 roku zdecydowana większość to płace nauczycieli. W każdej ze szkół wynoszą one od 85,45% do 90,23%. Reszta to utrzymanie placówek oświatowych. Na prezentacji przygotowanej przez Urząd Gminy porównano także wydatki na jednego ucznia w 2018 i 2019 roku. W każdej ze szkół wydatki te wzrosły, a największe ponoszą szkoły w Radomnie, Skarlinie i Gwiździnach. Związane jest to z małą liczbą dzieci i kosztami utrzymania każdej z placówek, w tym wynagrodzenie nauczycieli.
Anna Lenckowska przedstawiła także symulację wyliczenia dotacji dla stowarzyszenia, które podejmie się prowadzenia placówki w którejś z miejscowości. I tak: dla SSP Gwiździny dotacja wyniosłaby 902 704,32 zł, dla SSP w Radomnie 1 046 953,29 zł, a dla SSP w Skarlinie 1 017 462,32 zł. Jednak jak na razie, w żadnej z tych miejscowości nie ma planów zawiązania stowarzyszeń...
Rodzice nie odpuszczają
W dalszej części dyskusji głos zabrali rodzice obecni na sali. Była to mała grupa, ale podkreślano, że te osoby reprezentują większość mieszkańców swojej miejscowości - dla przykładu w Skarlinie zebrano 444 podpisy pod petycją o utrzymanie szkoły w obecnym kształcie. I właśnie jako pierwsza głos zabrała przedstawicielka rodziców i mieszkańców Skarlina.
- Nie wprowadzaliśmy mieszkańców w błąd, że mowa jest o likwidacji szkół. Przedstawiliśmy wszystkie trzy warianty, o których państwo mówicie. W naszym przekonaniu, zresztą o tym mówi też ministerstwo oświaty, pan minister, 87% subwencji przekazana jest na wynagrodzenia nauczycieli. To nie jest tak, że to gmina utrzymuje nauczycieli, to subwencje spływają z ministerstwa - mówiła przedstawicielka skarlińskiej społeczności. - Patrząc na te wydatki uważam, że gmina jest w stanie to wszystko udźwignąć.
Podczas swoich wypowiedzi rodzice zwrócili się też do radnych, w szczególności do radnych z Bratiana i Jamielnika, z pytaniem czy radni rozpoczęliby protest, gdyby chodziło o szkoły w ich miejscowościach.
- My walczymy o dobro naszych dzieci. W naszych małych szkołach, wiejskich szkołach dzieci naprawdę czują się bezpiecznie. Są widziane, molochy nas po prostu przerażają - kontynuowała swoją wypowiedź jedna z mam. - Czy jeśli doszłoby do likwidacji szkół, to czy szkoły w Bratianie i Jamielniku pomieściłyby wszystkie dzieci. Z tego co wiemy nie ma tylu pomieszczeń. [...] Naprawdę nie widzę sensu przekształcania tych szkół. Nie uważamy się za wąską grupę. To jest głos szerokiego grona społeczeństwa. Do radnych: uważam, że nie powinniście się sugerować własnym zdaniem, tylko jesteście wybrani tutaj po to, by reprezentować społeczeństwo, a społeczeństwo walczy o dobro naszych dzieci.
Na koniec w swojej wypowiedzi, pani reprezentująca społeczność szkoły w Skarlinie podkreśliła, że w dalszym ciągu rodzice podtrzymują swoje stanowisko - nie są za przekształcaniem placówek w ich miejscowościach, chcą by zostały w takim kształcie jak obecnie.
Również głos zabrał przedstawiciel rodziców ze szkoły w Gwiździnach. W swojej wypowiedzi podkreślił, że nie podoba mu się w jaki sposób władze gminy dążą do przekształcenia szkół.
- Nikt nie bierze pod uwagę tego, co my chcemy, żeby szkoła została taka jaka była. [...] Gmina da radę udźwignąć koszty. Szkoła to nie są tylko wykresy i liczby, które tutaj państwo napisali. To jest historia, jakiś patriotyzm, historia o której pan panie wójcie zapomniał, zapomniał pan skąd pan pochodzi - rozpoczął mocnym akcentem rodzic z Gwiździn. - Nie podoba mi się sposób, w którym pan wójt wszystko przedstawia, że jeżeli dołożymy do szkół, to nie będzie na nic, na straż, na żadne kluby sportowe, na nic już nie będzie. Wydaje mi się, że zrezygnujmy z inwestycji. Ja nie mówię o kanalizacji, czy wodociągach, które są niezbędne, ale po co np. był potrzebny chodnik na cmentarzu w Gwiździnach?
Dalej przedstawiciel rodziców mówił o proponowanym przez gminę przekształceniu szkoły w szkołę społeczną i pytał dlaczego w Bratianie nie proponuje się utworzenie stowarzyszenia, skoro do tej szkoły też trzeba "dokładać".
Brak porozumienia
Dyskusja między rodzicami, a radnymi i wójtem trwała niemal 3 godziny, a z każdą minutą rosły emocje. W naszej ocenie każda ze stron tylko usztywniła swoje stanowiska, a to tylko zaogniło konflikt.
W rozmowie oczywiście czynny udział brali radni. Radna Edyta Gorzka przypomniała, że radni zostali wybrani po to, by reprezentować wszystkich mieszkańców, nie tylko tych, którzy mają dzieci i którzy dbają o swoje szkoły. Radna Edyta Włodarska mówiła o tym, w jaki sposób funkcjonuje szkoła społeczna i wymieniała zalety jej powstania. W odpowiedzi rodzice przytaczali przykład szkoły społecznej w miejscowości Frednowy, która ich zdaniem nie funkcjonuje tak jak powinna.
Radny Grzegorz Turulski z kolei, wystąpił z apelem do rodziców o zostawienie sobie alternatywy.
- Radzę, by w każdej wsi zrobić stowarzyszenie, by nie było takiej sytuacji, że obudzimy się w maju czy czerwcu z niczym - mówił przewodniczący Komisji Społecznej.
Warto tutaj wspomnieć, że propozycjom gminy przyjrzy się teraz Kuratorium Oświaty, którego opinia w tej sprawie będzie wiążąca. Kiedy można spodziewać się reakcji kuratora? Nie wiadomo, o czym dobitnie mówił Grzegorz Turulski.
Będzie kolejne spotkanie
Po oficjalnym zamknięciu obrad komisji, jeszcze jakiś czas w kuluarach trwały rozmowy rodziców z władzami gminy. Rodzice na ręce pana wójta wręczyli zaproszenia dla władz gminy na kolejne spotkanie, tym razem w Radomnie. Spotkają się tam przedstawiciele wszystkich trzech szkół, a gośćmi specjalnymi będą: Senator Bogusława Orzechowska oraz posłowie Zbigniew Babalski i Robert Gontarz. Wójt już zapowiedział, że na takie spotkanie się wybierze.
Redakcja portalu także będzie na miejscu. Do tematu wrócimy wkrótce.
"Tak jak było już nie będzie" i referendum
- Zdaje się, że w temacie finansowania zadań oświatowych w naszej gminie powiedziano już wszystko. Jest to kolejne z wielu spotkań, które od kilku tygodni odbywamy i dzisiejsze posiedzenie komisji zgodnie z ustaleniami miało być poświęcone przedstawieniem finansów dla stowarzyszeń i wysokości dotacji, które mogłyby być przekazane stowarzyszeniom na funkcjonowanie szkół - rozpoczął wójt Tomasz Waruszewski.
Włodarz gminy podkreślał, że nie ma dialogu ze strony nauczycieli tych trzech szkół, a obydwa warianty dotyczące przekształcenia szkół są negowane i nie ma ze strony protestujących pomysłu na rozwiązanie sytuacji.
- Forsuje się tezę, że "ma być tak jak było" - kontynuował Tomasz Waruszewski. - A tak jak było już nie będzie. Nie mamy 100 dzieci, które tylko w tym roku odeszły z naszych szkół z powodu reformy oświaty. To jest nowa okoliczność. I to co władze gminy chcą zrobić, to odpowiedzieć na tą sytuację, na tą nową sytuację, że mamy historycznie niską liczbę dzieci w szkołach, że gwałtownie wzrosły nam koszty w oświacie.
Dalej wójt stwierdził, że protestujący używają sformułowania "obrony szkół', a według władz szkół nie trzeba bronić, bo rozwiązanie, które gmina proponuje sprowadza się do tego, że szkoły będą funkcjonować według obecnych zasad, a dla rodziców nic się nie zmienia. Zarówno wójt, jak i radni, podczas dyskusji wielokrotnie podkreślali, że gwałtowny wzrost kosztów dla gminy nastąpił w obszarze wynagrodzeń i w tym obszarze gmina chce wprowadzić zmiany.
- Nauczyciele i część rodziców, która ulega tej narracji forsowanej przez "obrońców szkoły", bo taki komitet powstał jeden, chcą żebyśmy oszczędzali, ale nie w tym obszarze. A ten drugi obszar będzie kosztem dzieci. My tego nie chcemy, radni nie chcą tego robić i na to nie pozwolimy.
Według wójta społeczeństwo jest wprowadzane w błąd. Informuje się mieszkańców, że gmina chce zamknąć szkoły. Jednak, zarówno na komisji, jak i na poprzednich spotkaniach, władze gminy podkreślały, że nigdy do takiej sytuacji nie dopuszczą, a wspólnie z protestującymi mają wspólny cel - utrzymać wszystkie szkoły.
- Jeśli nie zrobimy nic, gmina w ciągu 2 lat utraci swoje zdolności inwestycyjne i grozi to bankructwem gminy - mówił włodarz gminy. - Zastanawiam się nad rozpisaniem referendum w tej gminie. Żeby zapytać mieszkańców, czy są za dalszym zwiększaniem nakładów na wynagrodzenia nauczycieli, jeśli będzie to skutkować utratą możliwości inwestycyjnych gminy, a na pewno znaczącą redukcją tych możliwości. My musimy wytłumaczyć naszemu społeczeństwu jakie będą skutki, jeśli nie przeprowadzimy żadnych zmian, musimy pokazać czego nie będzie, na co nie będzie nas stać. Już dzisiaj projekt budżetu nie przewiduje wielu oczekiwanych przez mieszkańców inwestycji i wiemy dobrze, ze mieszkańcy oczekują od nas dalszego inwestowania chociażby w sieć wodociągową. Kolejne miejscowości oczekują kanalizacji, chcą budowy dróg i wielu innych inwestycji.
Rosnące koszty
Dalej głos zabrała Anna Lenckowska, kierownik Referatu Oświaty, która przedstawiła aktualną sytuację w gminnej oświacie. Od 2016 roku wydatki na wynagrodzenia i pochodne wzrosły o prawie 1,5 mln złotych, a utrzymanie szkół o niecałe 120 tysięcy złotych. Ukazany został także wzrost wydatków oświatowych w każdej ze szkół.
Przyczyn tego stanu rzeczy należy wypatrywać w nie wystarczającej subwencji oświatowej przekazywanej gminom z budżetu państwa. Problem ten nie dotyczy tylko gminy Nowe Miasto, ale zdecydowanej większości gmin w Polsce. Mimo wielu apeli samorządowców, związków gmin i innych instytucji - rząd i ministerstwo edukacji nie reagują na problemy oświatowe samorządów. Gminy z roku na rok muszą dokładać do zadań oświatowych, często rezygnując z wielu inwestycji. Przed takim problemem stoi właśnie gmina Nowe Miasto, której władze już wcześniej zapowiedziały, że ze względu na rosnące koszty w oświacie, zrezygnuje z części inwestycji, ale też i wydarzeń kulturalnych, bo w 2020 roku nie odbędzie się np. Bratiańska Noc Kabaretowa, jedna z najbardziej znanych imprez w regionie.
Warto zaznaczyć, że wśród planowanych wydatków szkół w gminie Nowe Miasto w 2019 roku zdecydowana większość to płace nauczycieli. W każdej ze szkół wynoszą one od 85,45% do 90,23%. Reszta to utrzymanie placówek oświatowych. Na prezentacji przygotowanej przez Urząd Gminy porównano także wydatki na jednego ucznia w 2018 i 2019 roku. W każdej ze szkół wydatki te wzrosły, a największe ponoszą szkoły w Radomnie, Skarlinie i Gwiździnach. Związane jest to z małą liczbą dzieci i kosztami utrzymania każdej z placówek, w tym wynagrodzenie nauczycieli.
Anna Lenckowska przedstawiła także symulację wyliczenia dotacji dla stowarzyszenia, które podejmie się prowadzenia placówki w którejś z miejscowości. I tak: dla SSP Gwiździny dotacja wyniosłaby 902 704,32 zł, dla SSP w Radomnie 1 046 953,29 zł, a dla SSP w Skarlinie 1 017 462,32 zł. Jednak jak na razie, w żadnej z tych miejscowości nie ma planów zawiązania stowarzyszeń...
Rodzice nie odpuszczają
W dalszej części dyskusji głos zabrali rodzice obecni na sali. Była to mała grupa, ale podkreślano, że te osoby reprezentują większość mieszkańców swojej miejscowości - dla przykładu w Skarlinie zebrano 444 podpisy pod petycją o utrzymanie szkoły w obecnym kształcie. I właśnie jako pierwsza głos zabrała przedstawicielka rodziców i mieszkańców Skarlina.
- Nie wprowadzaliśmy mieszkańców w błąd, że mowa jest o likwidacji szkół. Przedstawiliśmy wszystkie trzy warianty, o których państwo mówicie. W naszym przekonaniu, zresztą o tym mówi też ministerstwo oświaty, pan minister, 87% subwencji przekazana jest na wynagrodzenia nauczycieli. To nie jest tak, że to gmina utrzymuje nauczycieli, to subwencje spływają z ministerstwa - mówiła przedstawicielka skarlińskiej społeczności. - Patrząc na te wydatki uważam, że gmina jest w stanie to wszystko udźwignąć.
Podczas swoich wypowiedzi rodzice zwrócili się też do radnych, w szczególności do radnych z Bratiana i Jamielnika, z pytaniem czy radni rozpoczęliby protest, gdyby chodziło o szkoły w ich miejscowościach.
- My walczymy o dobro naszych dzieci. W naszych małych szkołach, wiejskich szkołach dzieci naprawdę czują się bezpiecznie. Są widziane, molochy nas po prostu przerażają - kontynuowała swoją wypowiedź jedna z mam. - Czy jeśli doszłoby do likwidacji szkół, to czy szkoły w Bratianie i Jamielniku pomieściłyby wszystkie dzieci. Z tego co wiemy nie ma tylu pomieszczeń. [...] Naprawdę nie widzę sensu przekształcania tych szkół. Nie uważamy się za wąską grupę. To jest głos szerokiego grona społeczeństwa. Do radnych: uważam, że nie powinniście się sugerować własnym zdaniem, tylko jesteście wybrani tutaj po to, by reprezentować społeczeństwo, a społeczeństwo walczy o dobro naszych dzieci.
Na koniec w swojej wypowiedzi, pani reprezentująca społeczność szkoły w Skarlinie podkreśliła, że w dalszym ciągu rodzice podtrzymują swoje stanowisko - nie są za przekształcaniem placówek w ich miejscowościach, chcą by zostały w takim kształcie jak obecnie.
Również głos zabrał przedstawiciel rodziców ze szkoły w Gwiździnach. W swojej wypowiedzi podkreślił, że nie podoba mu się w jaki sposób władze gminy dążą do przekształcenia szkół.
- Nikt nie bierze pod uwagę tego, co my chcemy, żeby szkoła została taka jaka była. [...] Gmina da radę udźwignąć koszty. Szkoła to nie są tylko wykresy i liczby, które tutaj państwo napisali. To jest historia, jakiś patriotyzm, historia o której pan panie wójcie zapomniał, zapomniał pan skąd pan pochodzi - rozpoczął mocnym akcentem rodzic z Gwiździn. - Nie podoba mi się sposób, w którym pan wójt wszystko przedstawia, że jeżeli dołożymy do szkół, to nie będzie na nic, na straż, na żadne kluby sportowe, na nic już nie będzie. Wydaje mi się, że zrezygnujmy z inwestycji. Ja nie mówię o kanalizacji, czy wodociągach, które są niezbędne, ale po co np. był potrzebny chodnik na cmentarzu w Gwiździnach?
Dalej przedstawiciel rodziców mówił o proponowanym przez gminę przekształceniu szkoły w szkołę społeczną i pytał dlaczego w Bratianie nie proponuje się utworzenie stowarzyszenia, skoro do tej szkoły też trzeba "dokładać".
Brak porozumienia
Dyskusja między rodzicami, a radnymi i wójtem trwała niemal 3 godziny, a z każdą minutą rosły emocje. W naszej ocenie każda ze stron tylko usztywniła swoje stanowiska, a to tylko zaogniło konflikt.
W rozmowie oczywiście czynny udział brali radni. Radna Edyta Gorzka przypomniała, że radni zostali wybrani po to, by reprezentować wszystkich mieszkańców, nie tylko tych, którzy mają dzieci i którzy dbają o swoje szkoły. Radna Edyta Włodarska mówiła o tym, w jaki sposób funkcjonuje szkoła społeczna i wymieniała zalety jej powstania. W odpowiedzi rodzice przytaczali przykład szkoły społecznej w miejscowości Frednowy, która ich zdaniem nie funkcjonuje tak jak powinna.
Radny Grzegorz Turulski z kolei, wystąpił z apelem do rodziców o zostawienie sobie alternatywy.
- Radzę, by w każdej wsi zrobić stowarzyszenie, by nie było takiej sytuacji, że obudzimy się w maju czy czerwcu z niczym - mówił przewodniczący Komisji Społecznej.
Warto tutaj wspomnieć, że propozycjom gminy przyjrzy się teraz Kuratorium Oświaty, którego opinia w tej sprawie będzie wiążąca. Kiedy można spodziewać się reakcji kuratora? Nie wiadomo, o czym dobitnie mówił Grzegorz Turulski.
Będzie kolejne spotkanie
Po oficjalnym zamknięciu obrad komisji, jeszcze jakiś czas w kuluarach trwały rozmowy rodziców z władzami gminy. Rodzice na ręce pana wójta wręczyli zaproszenia dla władz gminy na kolejne spotkanie, tym razem w Radomnie. Spotkają się tam przedstawiciele wszystkich trzech szkół, a gośćmi specjalnymi będą: Senator Bogusława Orzechowska oraz posłowie Zbigniew Babalski i Robert Gontarz. Wójt już zapowiedział, że na takie spotkanie się wybierze.
Redakcja portalu także będzie na miejscu. Do tematu wrócimy wkrótce.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj