O wiele ciekawsze jest to, co działo się z ks. Andrzejem Srebrzyńskim wiele lat po wydarzeniach przedstawionych w filmie Sekielskich.
Ksiądz Andrzej, pierwotnie bardzo mocno i skutecznie chroniony przez biskupa Suskiego z Torunia, został w końcu raz na zawsze wydalony ze stanu kapłańskiego, z zakazem noszenia stroju duchownego i sprawowania kapłańskich czynności. Nie przeszkodziło mu to jednak pojawiać się w charakterze gościnnego celebransa, rekolekcjonisty, kaznodziei lub spowiednika na odpustach w różnych parafiach, głównie w rejonach Trzemeszna, Mogilna i okolic. Był tam przedstawiany jako zasłużony i godny wielkiego szacunku ksiądz-rencista i przyjmowany z ogromną atencją.
W końcu jednak, po licznych pismach rozsyłanych przez toruńską kurię, księża przestali go zapraszać, a ci, do których sam się wpraszał, grzecznie, ale i stanowczo od mawiali mu dostępu do ołtarza. To bardzo rozsierdziło księdza Srebrzyńskiego, który w odpowiedzi na te straszne szykany wytoczył przed sąd świeck