| Źródło: inf. własne
Jak Iwona i Mikołaj radzą sobie z przeciwnościami losu. Historia, która chwyta za serce
Jest wtorek 27 marca. Zajeżdżamy pod hotel garnizonowy przy ul. Sienkiewicza w Brodnicy, gdzie obecnie mieszka pani Iwona z Mikołajem. Przenieśli się tutaj kilka dni temu. Niestety musieli opuścić poprzednie miejsce zamieszkania - właściciel wręczył rodzinie wypowiedzenie. Kobieta z dzieckiem miała czas do końca miesiąca na wyprowadzkę.
- W hotelu mamy mały pokoik, ale przynajmniej jest ciepło - mówi pani Iwona. - Poza tym w mieszkaniu, które do tej pory zajmowaliśmy mieliśmy same problemy.
Poprzednie mieszkanie mieściło się także w Brodnicy. Jak opowiadała nam pani Iwona, była to niemal piwnica, słabo ogrzewana, zniszczona. Poza tym właściciel mieszkania prawie codziennie uprzykrzał życie wynajmującym. Zdarzało się, że podglądał rodzinę przez okno. Gdy kobieta odmówiła płacenia wyższego czynszu, mężczyzna wręczył wypowiedzenie.
Problemy finansowe
Za to mieszkanie pani Iwona płaciła 550 złotych miesięcznie. Do tego dochodziły opłaty za prąd. Sytuacja finansowa rodziny niestety nie jest najlepsza. Kobieta sama wychowuje 4-letniego Mikołaja, jedynymi dochodami naszej bohaterki są m.in.: renta, świadczenie 500+, świadczenia rodzinne w kwocie 95 złotych i dodatek pielęgnacyjny w wysokości 150 złotych. Ciężko jest się utrzymać z takich środków, opłacić mieszkanie i po prostu żyć. Pani Iwona robi co może, żeby swojemu synkowi zapewnić jak najlepszy byt. Mimo, że sytuacja jest wyjątkowo ciężka nie poddaje się i walczy, bo ma dla kogo.
Niestety, jak sama przyznaje, nie może podjąć pracy. Jest niepełnosprawna, nie ma wykształcenia, nie stać ją żeby opłacić przedszkole i boi się, że straci przyznaną tymczasowo rentę. W czerwcu okaże się, czy dalej będzie mogła ją pobierać. Jednak dramatyczna historia pani Iwony zaczyna się dużo wcześniej…
Tragiczny wypadek
Kiedy rozmawialiśmy z Iwoną (pozwoliliśmy sobie przejść na „ty”), kluczowe było dla nas poznanie przyczyn obecnej sytuacji. Jak się okazało, w życiu kobiety wydarzyło się wiele, zbyt wiele złych rzeczy. Wszystko zaczęło się od wypadku, po którym Iwona była w śpiączce farmakologicznej. Zdarzyło się to, kiedy była jeszcze nastolatką - na pasach potrącił ją pijany kierowca.
- Przeżyłam wtedy śmierć kliniczną, byłam w śpiączce, wydawało mi się, że odchodzę na tamten świat - opowiada z przejęciem Iwona. - Trudno było mi wrócić do normalności.
Wypadek odcisnął duże piętno na życiu Iwony. Wiadomo było, że już nigdy nie pójdzie do normalnej pracy, że jej życie będzie zależało od innych. Wtedy pojawiła się iskierka nadziei…
Fatalne zauroczenie
Pojawił się mężczyzna. Jak mówiła nam Marlena, siostra kobiety, była to szalona miłość. Nie minął nawet rok a Iwona była już mężatką. Po ślubie mężczyzna zmienił się nie do poznania. W życiu kobiety rozpoczął się kolejny dramat. Marian znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, regularnie bił, wyzywał, ubliżał, uprzykrzał życie do tego stopnia, że Iwona nie wychodziła z domu, nikt z rodziny i przyjaciół nie mógł jej odwiedzać. Sytuacja nie zmieniła się nawet, kiedy kobieta zaszła w ciążę.
Jak opowiada nam 35-latka, mężczyzna nie chciał dziecka, robił wszystko, żeby je straciła. Na szczęście synek urodził się zdrowy, ale dramat Iwony trwał dalej. Kiedy Mikołaj skończył 2-latka doszło do rozwodu. Od tamtego czasu chłopczyk nie ma kontaktu z ojcem, Iwona w końcu uwolniła się od człowieka, który tak mocno ją zranił. Kolejny, tragiczny etap w życiu miała już za sobą. Teraz stanęła przed najważniejszym zadaniem - zapewnić godne życie sobie i Mikołajowi.
Wołanie o pomoc w rodzinnym Bobrowie
Mimo przyznanych alimentów (250 złotych), ojciec Mikołaja nie zamierza ich płacić. Sytuacja Iwony w pewnym momencie była na tyle dramatyczna, że kobieta zbierała i sprzedawała butelki po to, żeby mieć z czego żyć. Na szczęście pomaga jej rodzina, jest przy niej siostra, która pomaga jak tylko może. Niestety, na pomoc urzędników nie ma co liczyć. Chociaż jest jeden wyjątek.
- Zwróciliśmy się o pomoc do naszej rodzinnej gminy Bobrowo - opowiada siostra Iwony - Marlena. - Mimo początkowych zapewnień, że siostra otrzyma mieszkanie, spotkaliśmy się z odmową. Wójt nawet nie chciał z nami rozmawiać.
Jak przekazały nam kobiety, urzędniczki bobrowskiego GOPS-u zapewniły, że jest jedno mieszkanie wolne i mogą umieścić tam Iwonę z Mikołajem. Kilka dni później urząd zmienił zdanie stwierdzając, że to mieszkanie jest już zajęte. Pani Marlena twierdzi nawet, że wójt o ich sprawie nie wiedział a później nie chciał nawet z nimi rozmawiać. Zwróciliśmy się więc z prośbą o komentarz do Urzędu Gminy w Bobrowie. Odpowiedzi udzieliła nam Kierownik miejscowego GOPS-u pani Krystyna Ciesielska.
- W sytuacji gdy p. Iwona Cendrowska otrzymała wypowiedzenie wynajmowanego mieszkania a gmina Bobrowo nie dysponowała w tym czasie wolnym lokalem, pracownik socjalny ustalił, że rodzice p. Cendrowskiej mieszkający w Buczku (w mieszkaniu w którym w/w posiada aktualny adres stałego zameldowania) są w stanie przyjąć córkę i wnuka do czasu gdy znajdzie inne, odpowiadające jej mieszkanie. Jednakże p. Cendrowska nie chciała skorzystać z takiego tymczasowego rozwiązania - czytamy w oświadczeniu bobrowskiego GOPS-u. - Wobec powyższego Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Bobrowie zaproponował udzielenie schronienia w Domu Samotnej Matki w Ciechocinku, całkowity koszt pobytu p. Iwony Cendrowskiej i jej dziecka zobowiązała się pokryć gmina Bobrowo. Nadmienić należy przy tym, że we wniosku skierowanym do UG Bobrowo z dnia 19.12.2017. o przyznanie mieszkania socjalnego lub komunalnego p. Iwona Cendrowska sama wskazała na taką ewentualność.
35-latka przyznała w rozmowie z nami, że propozycja umieszczenia jej i Mikołaja w Domu Samotnej Matki w Ciechocinku rzeczywiście padła ze strony gminy Bobrowo. Nie chciała jednak tam się przenieść ze względu na to, że na nowo musiałaby wszystko sobie układać a w samej Brodnicy ma większy i lepszy dostęp do służby zdrowia czy komunikacji miejskiej. O powodach rezygnacji z takiego rozwiązania przez Iwonę pisze dalej Krystyna Ciesielska.
- Z informacji uzyskanych od pracowników GOPS Brodnica wynika, że za najbardziej optymalne dla p. Cendrowskiej wydaje się zamieszkiwanie w Brodnicy lub okolicach, gdzie nie ma problemów z komunikacja publiczną jak na terenach wiejskich, jest większa dostępność do placówek służby zdrowia, sklepów oferujących konkurencyjne ceny co w sytuacji p. Cendrowskiej ma znaczenie, dlatego prawdopodobnie nie zdecydowała się skierowanie do placówki i skorzystała z wynajmu - czytamy w oświadczeniu wydanym przez bobrowski GOPS.
Pomoc przyszła z Brodnicy
Pomocną dłoń do Iwony wyciągnęła pani Wiesława Jaranowska, Kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brodnicy. To właśnie dzięki niej udało się rodzinie znaleźć pokój w hotelu garnizonowym w Brodnicy. Urzędniczka sama nawet pomagała wnosić rzeczy do mieszkania, angażowała się w pomoc rodzinie także po godzinach pracy. 35-latka jest bardo wdzięczna Wiesławie Jaranowskiej za udzieloną pomoc. Nawiązaliśmy więc kontakt z panią kierownik.
- Miałam świadomość tego, że jeżeli nie pomogę pani Iwonie, to sąd odbierze jej Mikołaja. Nie mogłam do tego dopuścić - mówi Wiesława Jaranowska. - Robię wszystko, żeby pomóc tej rodzinie. W dalszym ciągu szukamy dla pani Iwony i Mikołaja większego, lepszego mieszkania.
Mieszkanie, które obecnie zajmują Iwona i Mikołaj, nie jest za duże. Mają do dyspozycji jeden, malutki pokoik, ciasny korytarz i łazienkę. Kuchnia w budynku jest wspólna. Oprócz kobiety w hotelu przebywają sami mężczyźni - Ukraińcy. Opłaty za to miejsce wynoszą 550 złotych. Nie ma co prawda w tym mieszkaniu luksusów i zbyt wiele miejsca, ale Iwona i Mikołaj mogą przebywać tutaj do momentu znalezienia lepszego lokum. Przynajmniej jest tu ciepło… Mikołaj powtarza, że nie chce wracać do poprzedniego miejsca, bo było tam po prostu zimno.
Siła, determinacja i miłość - Iwona i Mikołaj
Mimo, że sytuacja rodziny jest dramatyczna, 35-latka i jej synek nie tracą pogody ducha i nadziei na lepsze jutro. Po kilku minutach rozmowy z Iwoną i Mikołajem było widać, że są ze sobą niesamowicie zżyci. Mikołaj to uśmiechnięty 4-latek, który łatwo nawiązał z nami kontakt. Jego ulubionym zajęciem jest czytanie książek z mamą. A Iwona dla swojego syna byłaby w stanie oddać wszystko. W jej oczach widać niesamowitą determinację i siłę, żeby jej synek miał jak najlepsze życie. Niezależnie od wszelkich przeciwności i trudności, od odrzucenia ze strony urzędników i innych ludzi, Iwona i Mikołaj mogą liczyć także na rodzinę. Siostra naszej bohaterki robi wszystko, żeby pomóc stanąć jej na nogi.
Kiedy wydawałoby się, że nie może być gorzej, na rodzinę spada kolejny cios. Iwona czeka na wyniki badań - lekarze podejrzewają raka piersi. Poza tym Mikołaj ma bardzo dużą wadę wzroku. Jeśli będzie ona postępować w takim stopniu jak do tej pory, to chłopca czeka operacja oka…
Jak skończy się ta tragiczna historia? Najmocniej jak tylko możemy trzymamy kciuki za Iwonę i Mikołaja. Mamy nadzieję, że ktoś będzie w stanie im pomóc. Mamy nadzieję, że do tej rodziny w końcu zawita prawdziwe szczęście. Bo zasługują na to, jak mało kto.
Do tej historii na pewno jeszcze wrócimy…
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj