| Źródło: o2.pl/ podroze.se.pl
Ostatni dzień karnawału
Dawniej w ostatni dzień przed Środą Popielcową, gospodyni domowa czyściła wtedy patelnię z tłuszczu i wieszała w kuchni w widocznym miejscu. Miało to oznaczać, że przez kolejne dni, aż do Wielkanocy, nie będzie już smażonych tłustych potraw.
Natomiast nazwa śledzik popularna jest na Kaszubach. Nawiązuje ona do jednej z najtańszych i najprostszych potraw- śledzia. Tradycyjnie śledzik podawany był biesiadnikom jako wisienka na torcie karnawałowych tańców. W myśl polskiego porzekadła na temat tego, co lubi rybka - śledzikowi towarzyszył także alkohol. Ostatni dzień karnawału był świetną okazją do ucztowania przy suto zastawionym stole i pożegnania karnawału. Według tradycji, osoby, które zrezygnowały z zabawy we wtorek przed Środą Popielcową były za karę uderzane śledziem zawieszonym na sznurku.
Niewiele osób wie, ale w dawnej Polsce obowiązywała jeszcze jedna nazwa na ostatki, a mianowicie zapusty. Jednak nie był to tylko jeden dzień tylko trzy następujące po sobie - niedziela, poniedziałek i wtorek przed Środą Popielcową.
Zygmunt Gloger, polski etnograf, wyjaśniał słowo karnawał, że pochodzi ono od włoskiego carne vale, czyli mięso, żegnaj. Dlatego jeszcze funkcjonuje również nazwa mięsopust. Przyjęło się, że podczas zapustów - oprócz ucztowania i zabawy - możemy się przy okazji spodziewać wizyty przebierańców.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj